Historia świata (wersja podstawowa)

 Prolog

  Na początku był blok, a blok był u Notcha, i Notchem był blok.
On był na początku u Notcha.
Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało co się stało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość w ciemności świeci i ciemność jej nieogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Notcha - Steve mu było na imię.
Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego.
Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości.
Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.
Na świecie był [blok], a świat stał się przez Niego, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Notcha, tym, którzy wierzą w imię Jego.
Którzy ani z krwi,
ani z rządzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Notcha się narodzili.
A blok stał się brukiem i zamieszkał wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jeb otrzymuje od Notcha, pełen łaski i prawdy.
Steve daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: <<Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie>>.
Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaska po łasce.
Podczas gdy prawo zostało nadane przez Gruma, łaska i prawda przyszły przez Jeba. Notcha nikt nigdy nie widział, Jeb, który jest w Notchu, [o nim] pouczył.

  Rozpoczęła się pierwsza era tego świata.
Świat składał się z płaskiej kępki trawy i porośniętego nią wielkiego bloku surowego bruku zawieszonego w przestrzeni. Steve był sam. Na świecie nie było niczego co mogło mu zagrażać.
Nawet grawitacja była dla niego łaskawa. Nawet głód mu nie dokuczał.
Steve był pierwszym uświadomionym, pierwszym z nas, który otworzył oczy, pierwszym Primadyrem. Na jego oczach zmieniał się Minecraft. Legenda mówi o innych Primadyrach, których Steve ujrzał gdy otworzył oczy, lecz nie wiadomo co się z nimi stało.

 Cykl przetrwania

  Steve wreszcie nie był sam, Jeb stworzył pogodę, a Notch stworzył inne byty: owce, świnie, pająki i creepery, świat również zmienił się nieco. Teren był bardziej różnorodny, były tu chmury, drzewa, kwiaty, woda, piasek, a pod ziemią węgiel, żelazo, złoto, lawa oraz kamień, który powstał z wygładzonego bruku, lecz po wydobyciu wracał do swej pierwotnej formy. Niestety Steve nie wiedział jak wydobyć węgiel. W nagrodę, że Steve wytrwał w nieludzkiej samotności, Notch podarował mu w prezencie 10 bloków TNT i 20 strzał. Po świecie zaczęli stąpać inni uświadomieni Primadyrzy. Lecz Steve zobaczył agresję pająków i creeperów, domyślił się więc po co Notch zesłał mu strzały, oraz moc która pozwalała mu ciskać nimi bez pomocy łuku. Odkrył też, że wysokość zaczęła go traktować jak resztę istot - spadanie raniło go. Steve musiał walczyć o przetranie. Nadal był syty, a jedyne pożywienie - grzyby jadał tylko po to by się uzdrowić. Nie były to jednak jedyne byty, Steve po czasie odkrył koszmary: zombie - martwe ciała Primadyrów, oraz szkielety które posiadały jego moc ciskania strzałami. Owe koszmary stanowiły dla niego i innych Prymadyrów śmiertelne niebezpieczeństwo.

 Cykl skończenia

  Notch dostrzegł agresję nowych bytów, postanowił dać ludziom i Wybrańcowi schronienie z drewnianych desek i kamienia oraz pokazał jak tworzyć narzędzia, broń, pancerz, oraz jak się przepala. Lecz Steve stracił moc ciskania strzałami i poczuł strach widząc jak słońce powoli zaczyna spadać z nieba, schronił się więc w budowli Notcha. W wiecznie rozświetlonym świecie nastąpiła noc, pierwsza od zawsze noc. Na niebie pojawił się księżyc. Na dworze zrobiło się głośno od warczenia zombie i stukania szkieletów. Lecz po jakimś czasie ku radości Steva Słońce ponownie zaświeciło na niebie. Wtedy to właśnie spłynęło na niego błogosławieństwo Kristo. W dzień uczył się rolnictwa, a w nocy przy jasnym świetle księżyca malował obrazy ku uciesze Bóstwa.

 Przypowieść o diamencie

  Razu pewnego, gdy Steve przebywał w kopalni szukając żelaza, a było to w okresie cyklu skończenia, natrafił na przedziwną jaskinię. Z jaskini tej emanowało przedziwne niebieskie światło. Gdy Steve wszedł do pomieszczenia ujrzał niebieską rudę żelaza, nigdy wcześniej nie widział nic podobnego. Postanowił ją wykopać, a gdy już to zrobił, jego oczom ukazał się piękny, niebieski klejnot. Notch również to ujrzał, wiedział on, że Steve będzie pierwszym, który odkryje "Diament". Steve uradował się z odkrycia, a Notch widząc jego radość spojrzał na diament, i widział że było dobre.

 Cykl nieskończenia

  Steve stał się rzemieślnikiem, tworzył coraz to więcej znakomitych przedmiotów i narzędzi. Świat nie był już tak mały. Stawał się coraz większy. Rozrastał się do niebywałych rozmiarów, a także skrywał w sobie wiele nowych surowców oraz jaskiń. Tak wyglądało stworzenie świata, który od teraz wydawał się nieskończony i początek pierwszej ery, ery Alfa.

 Era Alfa

  Świat się zmienił. Wszyscy przeciwnicy stali się mądrzejsi i sprytniejsi, ale Primadyrów również przybywało. Steve nie był już tak samotny. Przez cały ten czas odpoczywał od zgiełku wywołanego przez stworzenie świata, lecz wkrótce znudził mu się wszech panujący spokój. Postanowił więc razem ze swoimi towarzyszami ruszyć w podróż. Więc będąc rządnym nowych przygód wyrusza zwiedzać wciąż pełen chaosu świat. W końcu natrafił na nieznany mu wcześniej biom, cały pokryty niebiańską bielą i bardzo zimnym. Zimne bloki nazwał "śnieg" i "lód". Primadyrzy widząc nowy biom rzucili się w wir szalonej zabawy, obrzucali się śnieżkami, budowali domy ze śniegu, a kiedy już opanowali swoją radość dostrzegli zwierzę, które obserwuje ich przez cały czas. Była to, jak ją nazwali, "krowa". Wielkie, masywne zwierzę, ale o łagodnym usposobieniu. Postanowili ją oswoić i przyprowadzić do wioski, co też zrobili. Tak wyglądała pierwsza wyprawa w tej erze. Dar od Notcha wydawał się obiecujący, a w dodatku produkował coś co było określane "mlekiem". Postanowiono więc o kolejnej wyprawie.

  Kilka kwadr później osadnicy wyruszają na kolejną wyprawę. Tym razem napotkali dziwny kamień, na którym zauważyli zapisy. Steve był z nimi, spojrzał na ów kamień, podszedł do niego i dotknął go. Ludzie wokół niego wyczuli nieznaną aurę. Kamień rozświetlił się i wysłał strugę światła do nieba po czym zgasło. Steve po tym wszystkim spojrzał w niebo i szepnął sam do siebie "zaczęło się". Wszyscy, którzy z nim byli zostali odmienieni. Powiedział do nich głośno "to kamień księżycowy, a to co na nim wyryte to galaktyczny alfabet".

  Ruszyli naprzód i wkrótce spotkali nowego przeciwnika, "slime'a", stał się on ich zmorą, pokonany dzielił się na dwa-cztery kolejne coraz to mniejsze slime'y