O procesie przemian magicznych

  Ci z tych którzy parają się magią na pewno wiedzą jak proces przebiegać powinien, w końcu każdy z nich musiał takowy przejść. Lecz nie wiedzieć tego mogą wszyscy inni co z magią nic wspólnego mieć nie mają. Proces przemiany magicznej bo o tym owa księga traktuje jest procesem dla ówczesnych magów mało wymagającym, żeby wykształcić w swoim ciele cząstkę magii trzeba ją najpierw wchłonąć. Logicznym jest przecież, że nic nie bierze się znikąd toteż mistrz powinien potraktować ucznia sowitą dawką magii. W teorii wchłaniana cząstka powinna być czystą magią samą w sobie, klarowną esencją energii, to co jest głównym budulcem magii trywialnie upraszczając. Z tego wywnioskować można ze uczniowi trzeba podać dawkę czystej magii, a nie czegoś co z magii powstało. W praktyce natomiast można ucznia swego potraktować nawet ognistym pociskiem i każdą inną magią żywiołu, organizm wówczas wchłania magię którą ów pocisk jest przesączony. Potraktowanie czystą cząstką magii daje po prostu lepszy i szybszy efekt.

  Tyle się tyczy pierwszego etapu. Drugi etap leży już w gestii samego ucznia, musi on skupić się i cząstkę w jego ciele ukrytą odnaleźć, a także pełną część magii z niej wykształcić, przyjęło się powielanie jej po dziesięciokroć. Wówczas na trzeci krok pora następuje, mistrz waży miksturę odnawiająca moc magiczną, uczeń zaś musi tchnąć weń całą moc którą w sobie wykształcił. Ponieważ ciało magów postępuje jak magiczne miejsca działając jak anoda katalizując pobieranie mocy magicznej ze środowiska, utracona moc magiczna powinna się wkrótce zacząć odnawiać. Utworzony w ten sposób eliksir zmienia nieco działanie. Zamyka on bowiem całą moc ucznia w jego ciele i utrwala ją dzięki czemu można ją dalej rozwijać.